Reminiscencje – Enduro Trophy w Zawoi
Przez:
Kategorie: Relacje

Czując już rozpoczęty sezon zarówno kolejnych rowerowych eksploracji jak i odrobiny sportowej rywalizacji, pozwalamy sobie wrócić wspomnieniami do sezonu 2012 i zamieścić,  opublikowaną w serwisie organizatorów, relację z jednej z ciekawszych naszym zdaniem edycji, rozgrywanych w Polsce zawodów serii Enduro Trophy.

Druga edycja Enduro Trophy za nami. Tym razem zawitaliśmy w największej pod względem powierzchni, a także uważanej za najdłuższą, wsi w Polsce – w Zawoi. Jakby na przekór miejscówce, trasa tej edycji ET była chyba najkrótsza i najbardziej zwarta – jednak mimo wszystko daleka od popołudniowej wycieczki, o czym przekonali się na własnej skórze wszyscy startujący.

W bazie zawodów, umiejscowionej pod wyciągiem „Mosorny Groń” pojawiło się 109 osób. Po odprawie, na zawodników czekała mozolna wspinaczka w rejony szczytu, gdzie zaczynał się pierwszy odcinek specjalny – podjazd. Tym razem organizatorzy zafundowali ścieżki wymagające nie tylko mocnej łydy, ale i odrobiny techniki. Dodatkową porcję atrakcji dołożyła aura – cały poprzedni dzień z nieba siąpił deszcz, przez co w zacienionych fragmentach trasy zalegało błoto, a wszystkie korzenie były zdradliwie śliskie. Po podjeździe króciutka dojazdówka prowadziła zawodników na Cyl Hali Śmietanowej, skąd zaczynał się najdłuższy w dniu zawodów odcinek specjalny – pierwszy z trzech zjazdów. Około 5 km długości i ponad 600 m w pionie gwarantowało różnorodność – od wyślizganych, usianych korzeniami rynien, przez górskie stromo opadające drogi do zapomnianych od lat singletracków znanych jedynie grzybiarzom. Po wyczerpującym zjeździe zawodnicy musieli z powrotem wyjechać w okolice szczytu Mosornego Gronia, by stamtąd ruszyć na kolejny odcinek punktowany – kolejny zjazd. Znacznie krótszy od poprzedniego odcinek, wiodący w całości niebieskim szlakiem turystycznym nie był zbyt wymagający technicznie, ale oferował coś, czego wszyscy uprawiający enduro poszukują niczym świętego Graala – niesamowitą płynność jazdy, czysty flow. Po zjeździe kilkadziesiąt metrów wypychu błotnistą drogą zaprowadziło zawodników na start kolejnego odcinka, trawersu – choć bardziej pasowała by tu nazwa interwał. Na tym króciutkim odcinku, mimo że faktycznie spora jego część biegła ścieżkami trawersującymi stoki, najbardziej charakterystycznym momentem była mocno nachylona ścianka, którą należało pokonać… do góry. Zwycięzca kategorii podjazdowej pokonał ją biegnąc z rowerem na plecach! Po trawersie stawka po raz ostatni musiała dotoczyć się na Mosorny Groń, by tam wjechać na start ostatniego odcinka specjalnego. Był to zjazd, początkowo trasą DH a następnie kolejną porcją zapomnianych przez wszystkich singletracków. Z mety tego odcinka tylko 2 km zjazdu łagodnie nachylonym asfaltem dzieliło wszystkich od bazy zawodów…

…gdzie na wszystkich czekał smaczny posiłek regeneracyjny i pyszny złocisty napój. Punktualnie o 20.00 rozpoczęła się dekoracja zwycięzców. I tak, w kategorii kobiet pierwsze miejsce zajęła Karolina Kulik-Trzebieniak, zdecydowanie wyprzedzając drugą na podium Agatę Stawińską. Trzecie miejsce przypadło Agacie Chamot, która przegrała srebro tylko jednym punktem! W kategorii podjazdów Sławek Łukasik, zajmując pierwsze miejsce, udowodnił, że zjazdowcy pod górę też dają radę. Drugie miejsce na podium wywalczył Marcin Motyka, najniższy stopień zajął Kuba Jonkisz. W zjazdach nie było większych niespodzianek, pierwsze i drugie miejsce to odpowiednio Sławek Łukasik i Arek Perin, na miejscu trzecim uplasował się Michał Szade. Klasyfikację Enduro wygrał Sławek Łukasik, który dosłownie rozgromił zajmującego drugie miejsce Arka Perina (14 punktów straty) i trzeciego Marcina Motykę. To jeszcze nie wszystko! W Zawoi, na liczne prośby zawodników uruchomione zostały próbnie dwie kategorie – „Masters”, dla zawodników w wieku 35+ (w kolejnych edycjach będzie to 40+) i „Hardtail” – dla startujących na rowerach bez tylnej amortyzacji. Wśród mastersów najszybszy był Kuba Jonkisz, który tylko jednym punktem pokonał Klaudiusza Dudę, trzecie miejsce zajął Tomasz Filinger. W kategorii Hardtail walka była tak zacięta, że dwóch pierwszych zawodników ukończyło wyścig z tą samą liczbą punktów za zajęte miejsca! Zwycięzcą okazał się jednak Tomasz Filinger, ze względu na większą ilość pierwszych miejsc – tryumfował aż na 3 odcinkach specjalnych. Drugie miejsce zajął Robert Żegleń, trzeci był Piotr Firek. Po dekoracji zwycięzców rozpoczęło się losowanie nagród wśród wszystkich startujących, tym razem oprócz nagród ufundowanych przez sponsorów pojawiły się także nagrody pieniężne! Kolejny raz dopisała także pogoda, więc i w tej edycji after party mogło odbyć się pod gołym niebem.

Na koniec podziękowania dla wszystkich, którzy przyczynili się do atmosfery jaka panowała podczas całej imprezy. Dziękujemy zawodnikom, za liczne stawienie się na starcie. Dziękujemy Gminie Zawoja, przyjaźnie nastawionej do rowerzystów, dziękujemy Wójtowi Gminy, któremu impreza przypadła do gustu na tyle, że podczas losowania ufundował prywatną nagrodę, dziękujemy Ośrodkowi Wypoczynkowemu Zawojanka, który gościł nas podczas tej edycji. Dziękujemy sponsorom – firmom Endura, HiBike, Misfit, oraz Total Bikes. Dziękujemy ratownikom medycznym „Fantom” dbającym o wasze i nasze bezpieczeństwo na trasie, dziękujemy też wszystkim wolontariuszom, bez których organizacja tej edycji nie byłaby przeprowadzona tak sprawnie, jak była.
Kolejna edycja już 28 lipca w Bielsku-Białej. Zapraszamy mastersów w wieku 40+ – ta kategoria na stałe zagości w naszych zawodach – pokażcie, że niski numer PESEL nie jest żadną przeszkodą a doświadczenie pozwoli wam pokazać wielu młodziakom miejsce w szeregu. Zapraszamy hardtailowców – losy waszej kategorii wiszą na włosku, nie może być tak, że startuje was tylko czterech! Zapraszamy wszystkich chętnych na ramę enduro fundowaną przez Horizon Bikes – przypominamy, że rama trafi do jednego z zawodników, który weźmie udział w przynajmniej czterech edycjach ET. Jeśli ktoś z was opuścił Zawoję lub Mszanę Dolną, tym razem musi się pojawić!

I wreszcie, zapraszamy wszystkich, dla których jazda w górach to doskonała zabawa połączona z przygodą. U nas jednego i drugiego nigdy nie brakuje!

Tekst i foto: http://endurotrophy.pl